Mój najlepszy przyjaciel
Oktawia Rybarczyk
Mam na imię Lumi i jestem zwykłym psem rasy owczarek niemiecki. Jako sześciomiesięczny szczeniak już trochę w swoim życiu doświadczyłem –szczekałem na ludzi, psułem swoje pierwsze zabawki, spałem w nowiutkim posłanku i jadłem różne pyszności. Przede wszystkim jednak uwielbiam spacery. Bardzo lubię przynosić z nich patyki i później bawić się nimi w ogródku. Lubię też gonić za wiewiórkami… ale dość już o mnie.
Chciałbym teraz opowiedzieć coś o moim właścicielu. Może zacznijmy od przedstawienia go. Ma na imię Marek. Nie wiem jakiego koloru są jego włosy czy oczy, ponieważ widzę świat tylko na niebiesko i żółto. Dostrzegam za to, że jest niższy od swojego taty i mamy, ale w porównaniu do mnie jest całkiem wysoki(mam nadzieję, że jeszcze sporo urosnę, w końcu jestem jeszcze szczeniakiem). Wiem, że Marek kocha mnie ponad wszystko. Czuję z nim niewyobrażalną więź. Dba o mnie – zawsze gdy idzie do sklepu, kupuje mi jakąś zabawkę lub smakołyk. Wczoraj kupił mi gumową piłkę, którą bawiliśmy się razem aż do wieczora.
Myślę, że już dość wprowadzenia, teraz przejdę do tego, jak nasze drogi życiowe się skrzyżowały i skąd Marek wziął się w moim życiu. Jeszcze trzy miesiące temu żyłem na gospodarstwie. Opiekowało się mną starsze małżeństwo, które miało hodowlę psów mojej rasy. Miałem pięcioro rodzeństwa i wraz z mamą żyliśmy spokojnie i szczęśliwie do czasu, gdy ukończyliśmy 3miesiące i nadszedł czas, by nas oddać do nowych domów. Moje rodzeństwo zostało adoptowane bardzo szybko. Patrzyłem z zazdrością, jak odjeżdżają z ludźmi do nowych domów. Wkrótce zostałem sam z mamą. Było mi jednak smutno bez rodzeństwa, czułem się samotny, a dni dłużyły się w nieskończoność. Nie rozumiałem, dlaczego ludzie nie chcieli mnie zaadoptować. Może to dlatego, że nie miałem tak puszystej sierści jak inne szczeniaki? A może nie szczekałem tak głośno jak inni? Całe dnie rozmyślałem na ten temat i czułem się coraz bardziej samotny.
Pewnego poranka wszystko się zmieniło. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, jak jeden z moich opiekunów rozmawia z jakimś nieznanym mi człowiekiem. Niewiedziałem o czym rozmawiali, ale po chwili zauważyłem, jak opiekun ściąga z płotu tabliczkę z napisem “Oddam szczeniaka”. Wtedy też ten nieznany człowiek (którym okazał się tata Marka) podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i posadził w bagażniku samochodu. Samochód ruszył, a ja przez szybę ostatni raz spojrzałem na mamę, gospodarstwo i swoich dawnych opiekunów. Nie było mi smutno. Wiedziałem, że od tego dnia mój los się odmieni. Byłem na to gotowy.
Jechaliśmy dość długo, jednak nie obchodziło mnie to wtedy. Byłem wystraszony, ale też szczęśliwy. Po dotarciu do celu siedziałem w aucie i czekałem na to, co dalej się wydarzy. W pewnej chwili drzwi bagażnika otworzyły się, a ja zobaczyłem chłopca, który patrzył na mnie ze łzami w oczach . To był Marek. Poczułem jego zapach, spojrzałem w jego oczy i, mimo że trochę się bałem, podszedłem do niego i pozwoliłem się pogłaskać. Wiedziałem, że to mój człowiek, a ja jestem jego psem i od tej chwili będziemy nierozłączni. Dzięki Markowi oswoiłem się z nowym otoczeniem i stałem się szczęśliwy. Łączy nas wyjątkowa siła, którą ciężko nazwać. Wydaje mi się, że to przeznaczenie lub inna nieznana siła, która sprawia, że kocham go nad życie i będę bronić do końca swoich dni.