Nocowanie w szkole
Zuzanna Sroczyńska
W 6 klasie od września nasza klasa prosiła wychowawcę, by zrobić nocowanie w szkole. Pan stanowczo odmawiał. Jednak w marcu klasa wygrała konkurs z historii, której uczył. W ramach nagrody zgodził się na nockę pod warunkiem, że będziemy grzeczni.
Dwa tygodnie później w piątek o 18.00 wszyscy byli w szkole – niektórzy z torbami, inni z plecakami, a jeszcze inni bez niczego. Nasi opiekunowie, którymi poza wychowawcą była pani od angielskiego oraz pani od informatyki, organizowali nam masę zabaw. Wszystkie gry dostarczyły nam mnóstwo emocji. Jeden chłopak w trakcie biegu na trzech nogach oderwał nogę od kolegi i zaczął biec sam, wiedząc, że osobno dobiegną szybciej i wygrają – oczywiście przegrali za oszukiwanie, ale jego tok rozumowania rozbawił wszystkich. Po kilku innych śmiesznych grach i sytuacjach około godziny 21.00 dostaliśmy wolną rękę w kwestii dalszych zabaw.
- Może pogramy w planszówki? – zaproponowała jedna z dziewczyn.
- Pobawmy się w chowanego! – zaproponował jeden z kolegów.
- A może obejrzyjmy jakiś film? – dodał ktoś inny.
Zaczęły się narady. Duża część chciała bawić się w chowanego, trochę mniejsza grać w planszówki, a najmniej osób zdecydowało, że chcą oglądać filmy.
- Mam pomysł! Podzielmy się na grupy. Niech każdy robi to, co chce – zasugerowałam.
- Tak! Niech na prawo staną ci, którzy chcą oglądać filmy, na lewo ci, którzy chcą bawić się w chowanego, a między nimi fani planszówek – nakazała dziewczyna należąca do ostatniej z grup.
Wszyscy posłusznie się ustawili. Ostatecznie w chowanego chciało bawić się 9 osób, oglądać filmy 5, a grać w gry 7.
Ja należałam do grupy bawiącej się w chowanego. Stanęliśmy w kółku i zaczęliśmy wyliczankę, by wyznaczyć szukającego. Nagle w połowie wyliczania usłyszeliśmy huk na parterze, co było dziwne, bo wszyscy byli na pierwszym piętrze. W planszówki grali w sali od polskiego, filmy oglądali w sali biologicznej, a my staliśmy na korytarzu między tymi salami.
- Co to było? – spytała przestraszona dziewczyna.
- To nic takiego, pewnie jakaś miotła spadła czy coś takiego – uspokajała ją koleżanka.
- A może to duchy? – próbował nas nastraszyć jeden z chłopców.
Z sali biologicznej wyszła jedna osoba i spytała, czy my też słyszeliśmy ten huk. Po chwili wszyscy z grupy “filmowców” przyszli zaciekawieni hukiem. Ostatnia z grup zainteresowana zebraniem również podeszła.
- Też słyszeliście ten hałas? – spytał jeden z nich.
- Tak. Właśnie zastanawiamy się, co to mogło być.
Narady dłużyły się, bo nie mogliśmy zadecydować jednogłośnie, co to mogło być. Gdy znów usłyszeliśmy dźwięk, nie przypominał on poprzedniego i był coraz bliżej. Wszyscy obróciliśmy się w stronę schodów, skąd dochodził hałas.
- Spójrzcie, tu jest kamień! Ktoś musiał go tu wrzucić – wskazałam na średniego rozmiaru szary kamień. Leżał około 3 metry przed schodami.
- Pewnie nauczyciele chcą nas przestraszyć, żebyśmy poszli spać – dodała koleżanka.
- W sumie możesz mieć rację. Chodźmy sprawdzić, czy są w pokoju nauczycielskim.
Uznaliśmy tę teorię za prawdziwą i wszyscy poszliśmy w tamtym kierunku. Drzwi były otwarte, więc zajrzeliśmy do środka. Nasz wychowawca spał, a panie rozmawiały przy ciastkach.
- Co byście chcieli? – zapytała nauczycielka od angielskiego.
Ktoś odpowiedział cicho „nic”, gdy nagle usłyszeliśmy znowu ten hałas. Większość zaczęła się bać i czuć jak w horrorze. Cztery osoby odpuściły i poszły grać w gry, a cała reszta dalej zastanawiała się, o co chodzi.
- Chodźmy na parter, może tam coś znajdziemy – powiedział jeden z chłopców.
- A co, jeśli tam jest jakiś morderca? – większość zaczęła panikować, jedna dziewczyna nawet płakać.
- Kto idzie ze mną na parter? – spytał ten sam chłopak, co wcześniej.
Wszyscy się zawahali. W końcu podeszło trzech, zgłaszając się na ochotników. Spojrzeli na pozostałych, a wtedy przyłączyła się do nich jedna dziewczyna i ja.
- Nikt więcej? – padło pytanie.
Reszta stała jak sparaliżowana, kilku z nich pokręciło przecząco głową.
- Weźmy coś, czym możemy się obronić. – powiedziałam, czując strach na samą myśl o tym, co się za chwilę zdarzy.
- Tak! Bądźcie tu za 5 minut z jakąś bronią! – dodał ktoś i się rozproszyliśmy.
Pozostali poszli oglądać film lub dołączyli do grających w planszówki.
Po 5 minutach nasza 6 osobowa grupa stała w wyznaczonym miejscu.
- Co macie do samoobrony? – spytałam.
- Ja mam dużą linijkę – powiedziała dziewczyna.
- Wziąłem bidon, jest ciężki i twardy.
- Ja mam grubą encyklopedię.
- Wziąłem nożyczki.
- A ja mam trochę piasku w reklamówce.
- Piasek? – zdziwiłam się.
- Jak sypnie się nim w oczy, to będzie czas na ucieczkę.
Moją bronią był but. Ruszyliśmy schodami w dół, gdy usłyszeliśmy spadający kamień tuż obok. Zatrzymaliśmy się sparaliżowani strachem. Jeden chłopak rzucił, że nie możemy się bać. Zbiegliśmy po schodach. Długi wąski i ciemny korytarz nie pomagał, a zwłaszcza, że wiele sal było otwartych.
- Rozdzielmy się – dwie osoby wejdą do sali od polskiego, dwie do informatyki, a wy do historycznej.
- Dobry pomysł!
Byłam w grupie z chłopakiem, który sam zaproponował wyprawę na parter. Zaczęliśmy sprawdzać salę historyczną – zapaliliśmy światła, zerknęliśmy za biurko, do szafy, nawet za okno, jednak niczego nie znaleźliśmy. Wkrótce okazało się, że dwie pozostałe sale też są puste. W tych samych grupach poszliśmy na salę gimnastyczną, do szatni i na stołówkę. Nam przypadła sala gimnastyczna. Po zapaleniu świateł znów nic nie znaleźliśmy. Nagle usłyszeliśmy krzyk z szatni i od razu tam pobiegliśmy. Zobaczyliśmy tam trzecią grupę i chłopaka z naszej klasy, którego miało nie być na nocce.
- Co tutaj robisz? – spytałam
- Chciałem wam zrobić żart i was nastraszyć – przyznał.
Okazało się, że jeden kolega współpracował z nim i miał podsłuch, przez to wiedział, kiedy rzucić kamień, żeby nas przestraszyć. Gdy wrócił z nami na górę, pokazaliśmy go całej klasie. Teraz wszyscy zaczęli śmiać się na cały głos, a ja się do nich przyłączyłam.
- To ten duch? – śmiał się jeden kolega.
- To miotła, która wydała ten dźwięk? – żartował inny.
To była nasza pierwsza i ostatnia nocka w szkole. Po pierwsze nauczyciel powiedział, że byliśmy bardzo głośno i nie zgodzi się nigdy więcej na tego typu rozrywki. A tak poza tym sami wspominaliśmy ze śmiechami to wydarzenie, mówiąc, że nigdy nie przeżyliśmy czegoś tak strasznego, a jednocześnie zabawnego jak nocka w szkole. Przeżyliśmy horror, który okazał się żartem. Kolega dostał zakaz robienia żartów od klasy, ale poza tym ta historia nas do siebie zbliżyły.