Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie
Sebastian Fąs
Za chwilę skończę klasę ósmą. Marzyłem o tej chwili bardzo długo. Nowe otoczenie, nowa szkoła, nowi ludzie. Jestem dość odważny, więc nie boję się zmian. Ale? No właśnie, ale!
W naszej szkole poznałem wielu ciekawych ludzi, spędziłem z nimi dużo czasu. Zacząłem się martwić, że w nowym miejscu będę sam, a może mnie tam nie zaakceptują. Często rozmawiałem o tym z rodzicami. Jaka była moja radość, kiedy okazało się, że dwóch moich przedszkolnych przyjaciół idzie ze mną do tej samej klasy, na ten sam kierunek. Umówiliśmy się, że razem tam pojedziemy złożyć dokumenty. To był nasz pierwszy wspólny wyjazd pociągiem.
- Chłopaki, boicie się? – zapytałem.
- Trochę… – odpowiedzieli.
- Nie będzie tak źle. W końcu będziemy razem!
Usiedliśmy na peronie i zaczęliśmy wspominać nasze podstawówkowe życie. A było co wspominać… Znamy się wiele lat, wspólnie gramy w piłę, spędzamy czas po szkole, lubimy łowić ryby. Co utkwiło nam szczególnie w pamięci?
- Bartek, pamiętasz jak złamałeś nogę i rowerami przyjechaliśmy do Ciebie?
- Pamiętam. Gdy wracaliście do domu, nagle przyszła burza. Lało jak z cebra, grzmiało z każdej strony, a wy, moi przyjaciele, przyjechaliście, by mnie odwiedzić – powiedział Bartek.
- Wiesz, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie – odpowiedziałem.
Pamiętam jak wiele razy koledzy dzielili się ze mną kanapkami. Był to czas, kiedy wiecznie byłem głodny i dawali mi swoje jedzenie. Najlepsze było to, kiedy chodziłem do stołówki na obiady, a oni stali przy drzwiach i na mnie czekali.
- Chłopaki, fajnie, że razem idziemy do szkoły – powiedziałem.
- Takich trzech, jak nas dwóch, nie ma ani jednego! – podsumował Dawid.
Zgodziłem się z nim całkowicie. Chłopaki nigdy mnie nie zawiedli, zawsze dawali lekcje, spóźniali się, gdy któryś nie przyszedł na czas do szkoły. Nigdy nie donieśliśmy na siebie, w każdej sytuacji staliśmy murem za sobą. Jestem pewien, że to są przyjaciele, bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.