Patyk zamiast marchewki
Zuzanna Sroczyńska
Moja mama od zawsze była kreatywna. Zamiast nudnych i typowych bajek, które znało każde dziecko, opowiadała własne i oryginalne. Ja natomiast starałam się być jak ona. W końcu, czy mama nie jest wzorem do naśladowania dla każdego? Mój młodszy o prawie pięć lat braciszek Filip codziennie miał ogromny problem z pójściem do szkoły, choć chodził dopiero do drugiej klasy. Zwykle odprowadzała go mama, ale w pewien zimowy dzień ta rola spadła na mnie.
Śnieg leżał wszędzie. Osobiście kochałam zimę, ale mój brat miał odmienne zdanie. Zachowywał się jeszcze gorzej niż zawsze. Mijając bałwana, kopnął go, a ten cały się rozpadł.
- Filipie! Nie wolno niszczyć cudzych rzeczy, ktoś się starał - pouczyłam brata, ale on tylko skrzyżował ręce na piersiach.
- Brzydki był. Nie obchodzi mnie, że ktoś się starał - odpowiedział obrażony jak nigdy.
- Dlaczego jesteś taki niemiły?
- Bo tak! Ty tez jesteś bzydka i głupia. Wsyscy są głupi i bzydcy - seplenił pod nosem.
- Opowiem ci bajkę, dobrze? - Filip tylko kiwnął niechętnie głową.
- Dawno temu żył sobie bałwanek, który był uprzejmy i przyjacielski, ale nikt go nie lubił. Wiesz dlaczego? Bo nie miał nosa z marchewki, lecz z patyka. Wszyscy jego bałwankowi koledzy śmiali się z niego, bo był inny, „brzydki”. Bałwanek lubił się uczyć, ale czuł się samotny, gdy obok niego nie siedział żaden z kolegów. W sobotę, jak co tydzień, bałwanek poszedł do biblioteki, która była obok jego domku. Jednak, gdy z niej wracał, zobaczył, że starsza pani czegoś szuka.
- Czy potrzebuje pani pomocy? - zapytał.
- Spadłeś mi z nieba bałwanku! Zgubiłam gdzieś torebkę. Nie mam pojęcia, gdzie mogłam ją zostawić. Pomożesz mi szukać?
- Jasne, proszę pani!
Wspólnie zabrali się za poszukiwanie zguby. W końcu znaleźli ją na rynku. Staruszka zaprosiła miłego bałwanka na herbatkę i ciasto. Kiedy bałwanek wrócił do domu, było już późno. Opadał z sił, jednak mimo to był niesamowicie dumny z siebie, z tego, że pomógł.
Kilka dni później, w szkole, bałwanek zauważył jak jeden z chłopców, którzy wcześniej się z niego naśmiewali, spadł ze schodów. Mimo że chłopak go nie lubił, podszedł do niego.
- Wszystko dobrze? Coś ci się stało?
- Chyba złamałem nos... - odparł cicho.
Nazajutrz chłopak przyszedł z patykiem zamiast marchewki. Wszyscy zastanawiali się jak to możliwe, że ich kolega wygląda teraz zupełnie jak ten „głupi bałwan”, ale on zignorował ich i podszedł do bałwanka.
- Dziękuje, że mi pomogłeś i przepraszam, że się z ciebie śmiałem. – odparł nieśmiało.
- Nie ma problemu, każdy by to zrobił w takiej sytuacji. Przeprosiny przyjęte.
Bałwanek uśmiechnął się. Nikt więcej nigdy nie wyśmiał go, a on zaprzyjaźnił się z chłopcem, któremu pomógł.
- Widzisz Filipku, jeśli będziesz miły, przyjaźń przyjdzie sama. Nieważne czy jesteś ładny, czy brzydki. Naprawdę nie powinieneś być taki niemiły dla wszystkich, bo możesz skończyć sam jak palec.
- Już nie będę - Filip delikatnie się uśmiechnął i spojrzał na bałwanka, którego przed chwilą rozwalił.
- Kto zniszczył mojego bałwanka? - spytała dziewczynka, która pojawiła się znikąd. Wyglądała, jakby chciała się popłakać.
- Ja… przepraszam. Mogę pomóc ci go odbudować po szkole, dobrze? - zaproponował mój brat, a ja poczułam dumę.
- W porządku. Przyjdziesz o trzynastej?
- Jasne!
Dziewczynka do nas dołączyła i poszliśmy wspólnie w stronę szkoły.
- Jesteś naprawdę odważny - szepnęłam do brata, żegnając go.
Mój brat całkiem zmienił swoje podejście i zrozumiał, że nie powinien oceniać książki po okładce. Poza tym zaprzyjaźnił się z dziewczynką, której zniszczył bałwanka. Mam nadzieję, że już nigdy nie będzie niemiły, a ta bajka nauczyła nie tylko jego, czego nie powinien robić wobec innych.